Co to za postać
- mała, brodata,
znana we wszystkich
bajkach świata?
No jasne, że krasnoludki! Z nimi zawsze jest wesoło i bajkowo. Aby je lepiej poznać, wybrałam się do miasta, które sobie szczególnie upodobały – czyli do Wrocławia. Jeśli jesteście ciekawi jakie skrzaty tam spotkałam, posłuchajcie opowieści.
Wrocławskie krasnoludki
Ten, kto nie był we Wrocławiu,
niech się prędko tam wybierze,
bo to miasto niezrównane,
mówię to zupełnie szczerze.
Oko ludzkie nie widziało
tylu skrzatów w żadnym mieście,
a nad Odrą jest ich wszystkich
- to nie żarty – ponad dwieście!
Siedzą w kątkach i zaułkach,
na latarnie się wdrapują,
śpią, lub na czymś przygrywają,
czasem… dziewczyn poszukują.
Bo dziewczyny – krasnoludki
takie słodkie są jak miodek,
więc krasnale tracą dla nich
głowę , czapkę, nawet brodę.
Są gotowe myć się częściej
i wysławiać się subtelniej,
czesać brodę , czyścić buty
i pracować jeszcze dzielniej.
Sadzić róże , ścierać kurze,
wietrzyć co dzień swe posłanie,
lepić uszka, ścielić łóżka,
nawet robić wielkie pranie…
To dlatego pod Wrocławiem
Odra bura jest niestety,
bo Pracz pierze w niej codziennie
i kubraczek, i skarpety.
Tu od pracy nie uciekniesz,
aż poczujesz siódme poty,
krasnal, który sto lat skończy,
musi brać się do roboty.
Gdy mu stuknie lat czterysta
- to jest krasnoludzkim dziadkiem,
idzie na emeryturę
i ma czasu pod dostatkiem.
Może obserwować chmury,
lub posiedzieć w cieniu drzewa,
pójść do kina z Kinomanem,
z Melomanem coś zaśpiewać.
Poplotkować z Syzyfkami
i ze Śpiochem pospać nieco,
wpaść na ciastko do cukierni
i tak sobie … latka lecą.
Uśmiechnięte i spokojne,
bo gdy krasnal się nie spieszy,
widzi wszystko, co jest piękne,
każdy drobiazg go ucieszy.
Gdy spoglądam na ten ludek
pracowity i wesoły,
marzę aby się zapisać
do krasnoludkowej szkoły.
Czemu
akurat we Wrocławiu spotkać można tyle krasnali? Długo tego nie wiedziałam, ale
już wiem. Skąd? Ma się rozumieć z
książki. Gdy tylko ujrzałam :
„Wrocławskich krasnali historie prawdziwe”, wiedziałam, że wreszcie natrafiłam na poszukiwane od tak
dawna źródło wiedzy o krasnoludkach. Bardzo się cieszę, że Mariusz Urbanek –
wielki przyjaciel dzieci i skrzatów - zdecydował się zapełnić nieznośną lukę w
legendarnych ojczystych dziejach. Wawelskiego
smoka znają przecież wszyscy, warszawską syrenkę także, dlaczego tak niezwykły, a na dodatek zbiorowy
bohater mądrych i dowcipnych opowieści
miałby pozostać nieznany? Chyba
każde dziecko chciałoby dowiedzieć się : co porabia krasnal, którego nie ma , czym
Obieżysmak raczy swoich gości, jak to się stało, że Złośnik zmienił się w
Życzliwka i co widać z najwyższej latarni w mieście. Na wszystkie te intrygujące pytania znaleźć
można odpowiedzi w wydanej przez wrocławską eMKę książeczce, która zachwyci na
pewno zarówno małych, jak i nieco większych miłośników krasnali.
Bez wątpienia, z krasnoludkami warto się zaprzyjaźnić ( królewna Śnieżka mogłaby coś na ten temat powiedzieć ). Jeśli chcesz poznać gromadkę wesołych skrzatów, musisz znaleźć starą, bezpańską rękawiczkę, parę gałganków lub kilka kartek kolorowego papieru i …. osobiście ich sobie wyczarować.